wtorek, 7 marca 2017

Restauracja AKADEMIA blisko Puławskiej w Warszawie - opinia



Jako blogerka jestem zapraszana na różne eventy i konferencje. Na początku tego miesiąca uczestniczyłam w konferencji kosmetycznej na terenie Warszawy. Mimo, że poczęstowali nas kilkoma smacznymi przekąskami, to i tak razem ze swoją siostrą i jej mężem wybrałam się na konkretny posiłek, do dobrej warszawskiej restauracji.    


Wybór padł na restaurację AKADEMIA. Było kilka powodów, obok których nie mogliśmy przejść obojętnie i musieliśmy się tam wybrać… Z racji tego, że Jacek uwielbia polską kuchnię (w
szczególności golonkę), nie miałam wątpliwości, że będzie usatysfakcjonowany z mojego wyboru. W końcu Jacek głodny, to Jacek zły. Nie mogłam do tego dopuścić.


Całą ekipą weszliśmy do dość eleganckiego wnętrza, które o dziwo, nie było zobowiązujące. Pierwsze wrażenie – restauracja, w której można czuć się jak na wykwintnym obiedzie u ulubionej cioci. Lokal ma dwa piętra. Na dole jest duży bar z alkoholami, kilka trolli z whisky i brandy, które ustawione są w centralnych częściach restauracji. Na antresoli zorganizować można kameralne przyjęcie, ważną uroczystość rodzinną lub spotkanie biznesowe.

 
Od progu witają uśmiechnięci kelnerzy i managerka, która prowadzi nas do jednego z wolnych stolików. Wnętrze jest ciepłe, przytulne, rodzinne. Karta dań dość szeroka, ale zapewniam Was, że ze wszystkich dań szef kuchni wychodzi obronną ręką. Potrawy są nowoczesne, elegancko podane i przygotowane ze świeżych składników.  


Zacznijmy od tego, że na każdym stoliku stoją świeże kwiaty (moje ulubione tulipany), tablet z WIFI oraz woda gazowana i niegazowana w szklanych butelkach. Tuż po zamówionych przez nas daniach dostaliśmy czekadełko – aromatyczną oliwę z oliwek i pyszny, pachnący chleb z pobliskiej piekarni.


Kelner opowiedział nam o sezonowych specjałach spoza karty, których byłam bardzo ciekawa… postanowiliśmy zacząć od klasyki, którą znaleźliśmy w karcie: befsztyk tatarski z ogórkiem i anchois, śledź z ziemniakiem matias w śmietanie i cynaderek cielęcych w śmietanie z natką pietruszki.  


Jak widać dania są podane elegancko i kreatywnie, najważniejszy jednak jest smak! Tatar idealnie doprawiony – smakował wszystkim.
Cynaderki dedykuję tylko koneserom. Jackowi smakowały, ocenił je na szóstkę z plusem… ja natomiast nie byłam zwolenniczką tego dania. Sposób ich podania jest ujmujący: na czarny łupku w żeliwnym garnuszku z przykrywką. Śledź smaczny, małe ziemniaczki zgrabnie prezentowały się na talerzu. Ilość cebulki niezwykle szczodra, ale dodatek kremowej śmietany świetnie dopełnił smaku.


Wszystkie przystawki to małe dzieła sztuki, które serwowane są w odpowiednich porcjach. Pozwalają cieszyć się smakiem zostawiając jednocześnie miejsce na delektowanie się kolejnymi daniami.

W pojedynku starterów zdecydowanie zwyciężył tatar. Jak wiecie uwielbiam zupy... nie mogłoby się bez niej obejść. Zamówiliśmy zupę krem z dyni (podana w wersji na słodko z prażonymi pestkami dyni) oraz borowikową z lanymi kluskami.

Zupa krem, podana w słodkiej wersji, nie przemówiła do moich kubków smakowych. Zachwyciła natomiast Jadwigę. Zupa borowikowa była ucztą dla zmysłów: głęboko grzybowa, serwowana z domowymi kluseczkami jak u babuni, biliśmy się o jej spróbowanie! Na szczęście to ja mogłam się nią rozkoszować do ostatniej łyżki. Gorąco polecam, ona zawsze się obroni!
 
Czas na konkrety: Sznycel cielęcy z jajkiem sadzonym, latarami i pomidorkami cherry. Gicz jagnięca z dyniowym puree i jarmużem, ukraińskie pielmieni w kwaśne śmietanie ze szczypiorkiem i spoza karty – antrykot wołowy. Osobiście największą słabość mam do ukraińskich pierogów. Myślałam, że najlepsze jadłam w restauracji Carskiej w Białowieży… nie sądziłam, że ktokolwiek je przebije! Otrzymałam pięknie podane maleństwa w kremowym sosie śmietanowym (ten sos sam w sobie mógłby być pysznym daniem), idealnie wykończone, zgrabne, doprawione z wyczuciem. Wszyscy, którzy lubią pierogi powinni ich spróbować!


Moi znajomi uwielbiają gicz jagnięcą. Tą serwowaną w AKADEMII zjedli z ogromnym zadowoleniem. Podana z puree dyniowym i jarmużem była przyrządzona w punkt. Kolorowa i niezwykle apetyczne. Noga zachęcała do skosztowania, a podanie jej na aksamitnym puree było bardzo dobrym pomysłem. Większość mięsożerców będzie bardzo zadowolona, gdy ją zamówi.  
 
Agnieszka zamówiła antrykot. Mimo zachwytów nad giczą jagnięcą, to właśnie to danie wygrało! Mięso przygotowane na miarę gwiazki Micheline! Cudownie różowe, mięciutkie, świetnie dopasowane dodatki i garni. Rozpływało się w ustach… Jak tylko zajrzycie do AKADEMII od razu pytajcie o specjały spoza karty! To danie jest naszym numerem 1.

O sznyclu cielęcym napiszę najmniej. Nie ma się tutaj za bardzo nad czym rozwodzić. Jest bardzo dobrze przyrządzony, stanowi świetną alternatywę dla tłustego schabowego i jest idealny dla wygłodniałych miłośników tradycyjnych dań.


Restauracja Akademia ma duży wybór deserów. My wybraliśmy ciastko daktylowe z bananem i lodami jogurtowymi oraz  Creme brulee. Przykładam ogromną wagę do smaku deserów w każdej restauracji. Bardzo często zaczynam właśnie od nich śledzić kartę menu i to one decydują czy rezerwuję stolik w restauracji czy nie. Deser jest ukoronowaniem uczty, miłym zakończeniem biesiady. Taka kropka nad „i”. Mimo, że zamówiliśmy tylko dwa desery mogę śmiało napisać, że szef kuchni restauracji Akademia ma równie dobrą rękę do łakoci. 


Reasumując: czy poleciłabym warszawską AKADEMIĘ swoim bliskim? Tak, z czystym sumieniem! Wręcz usilnie zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Jest nowocześnie, szanują tu nasze polskie tradycje, ale nie boją się łączyć ich z europejskim smakiem. Karta jest bogata w dania, które gwarantują wysoką jakość, a miłośnicy dobrych trunków mają szeroki wybór win, koniaków, brandy i innych mocniejszych alkoholi. Restauracja ta jest bardzo gościnna, jasna, niezwykle czysta i zadbana. W skali od 1 do 10 oceniam ten lokal na wysokie 9, gratulując jednocześnie wyjątkowo uzdolnionego szefa kuchni. Jeśli chcesz wyjątkowo smacznie zjeść, poznać nowe smaki albo powrócić do tradycji, w AKADEMII na pewno się nie zawiedziecie! Jeśli chcecie zaskoczyć swoją rodzinę, drugą połówkę czy znajomych zza granicy, którzy nie znają naszej rodzimej kuchni, to rezerwacja stolika w AKADEMII będzie idealnym wyjściem. 




Restauracja AKADEMIA
ul. Różana 2,  02-548 Warszawa

restauracjaakademia.pl

 

 

 

piątek, 3 marca 2017

Restauracja VAPIANO w Sukcesji - wieczór filmowy




Zaczyna się piątek - pięteczek, piątunio - weekend czas zacząć z wielką pompą. W to niezbyt urocze, deszczowe popołudnie miałam ochotę wybrać się do kina z przyjaciółką i obejrzeć dobre, mocne kino. Wcześniej po pracy planowałam zjeść smaczny posiłek z pysznym rozpustnym deserem i cieszyć się perspektywą leniuchowania. Postanowiłam wybrać się na John Wick 2 do kina HELIOS w Sukcesji w Łodzi, zjeść kolację w VAPIANO (w której już raz miałam okazję gościć), a ponieważ jestem łasuchem przyznam się Wam szczerze, że po głowie chodził mi też mały deserek....



VAPIANO polubiłam od razu, będąc tutaj za pierwszym razem, chociaż wtedy wręcz zadziwiła mnie nowoczesność tego miejsca jeśli chodzi o sposób serwowania dań i płatności za dania, ale widzę, że ten system się sprawdził, skoro zawsze tutaj  jest pełno ludzi. Jeśli więc lubisz zjeść naprawdę dobrze przyrządzone dania na włoską nutę, prawdziwie włoskie pizze na cienkim i chrupkim cieście z dodatkiem oliwy, risotta i desery to tutaj znajdziesz coś dla siebie.



Tak więc odświeżona i baaardzo głodna poszłam na kolację do restauracji, która jest dość oryginalna i specyficzna i to nie tylko ze względu na pyszne dania jakie serwuje. Tutaj sposób zamawiania bowiem dań nie jest typowy dla większości lokali, Polega na tym, że wchodząc do restauracji podchodzimy do managera stojącego w kantorku przy samym wejściu i otrzymujemy specjalną kartę do zamawiania. Zajmujemy ulubione miejsce (lokal jest przestronny, ale posiada kilka fajnych zakamarków i można się w nim czuć bardzo swobodnie). Następnie podchodzimy już bezpośrednio do stanowiska kucharzy i u nich zamawiamy makarony, pizzę lub deser. Będziemy tez poproszeni za każdym razem do przyłożenia karty do specjalnego czarnego okienka w celu jej zeskanowania, otrzymujemy pager i kiedy zaświeci się lub miga -  to możemy już odebrać swoje zamówione danie. Na samym końcu podchodzimy już do kantorka z naszą kartą i płacimy za ucztowanie.. cała filozofia.

Postanowiłyśmy nasycić swój wielki głód, zamówiłyśmy  pastę,  risotto, pizzę oraz dwa różne desery.


Danie główne CREMA DI FUNGI  czyli makaron tagliatelle  (do wyboru, można sobie wybrać podczas zamawiania rodzaj makaronu) w daniu znajdziemy: pieczarki, boczniaki, cebulę, natkę pietruszki, białe wino, śmietanę, masło, ser Grana Padano.. Danie z kremowym sosem, świetnie wyważone proporcje, polecam dla miłośników grzybowych smaków. Warto podkreślić, że lokal serwuje makarony przygotowywane na miejscu z pszenicy durum lub semoliny, więc są to najwyższej jakości makarony. Cena 19,90 zł, wygląda na imponującą porcję, ale ja jeszcze miałam miejsce więc...



 zamówiłam risotto RISOTTO SALVIA PICANTE    

Kremowe risotto z kurczakiem, włoską dojrzewającą szynką, suszonymi pomidorami, cukinią, syropem klonowym. Z dodatkiem wina Marsala, bulionu, masła, szałwii i roszponki, ze świeżo startym Grana Padano.To danie od razu nas zachwyciło i przypadło do gustu bardziej niż tagliatelle, ponieważ jest bardziej wyraziste w smaku, świetnie doprawione, po prostu takie jak lubię z ogromną ilością świeżych ziół, kremowe, ale nie rozgotowane, ryż jest al dente, przyjemnie się go je.  Cena 34,90 zł



Pora na gwiazdę wieczoru: pizzę z ciasta wyrabianego przez kucharzy codziennie, ze świeżutkich składników wypiekaną w 300 stopniach C! Wybrałam pizzę  DIAVOLO - pikantna włoska kiełbasa, czerwona cebula, papryka, marynowana zielona papryczka chilli, mozzarella, sos pomidorowy. Oczywiście do pizzy można dodać swój ulubiony składnik, ale ja tylko skorzystałam z dodatkowych przypraw i oliwy, ponieważ podczas odbierania naszego placka, możemy jeszcze wzbogacić go o dodatkowe przyprawy, które są do dyspozycji gości w miseczkach. Szczypta ulubionego chili oraz kilka kropel oliwy i już mogę przenieść się oczami wyobraźni w wąskie uliczki jakiegoś miasteczka w Italii i zajadać przepyszną pizzę... 

 
 
Naprawdę pizza tutaj jest wyborna, taka jaką lubię, bez zbędnych udziwnień, mnóstwa kalorycznego sosu czosnkowego zrobionego z majonezu i sztucznego czosnku, Tutaj naprawdę wszystko jest wybitnie świeże, pachnące ziołami, takie prawdziwie włoskie. Ciasto jest genialne: chrupki, cienkie, rozpływające się w ustach. Naprawdę w Łodzi trudno o taką pizzę, podobną można znaleźć może jeszcze w 3 lokalach. 

Ta pizza nie opada smutno w dół.. wręcz przeciwnie, doskonale skomponowana ilość składników oraz odpowiednio przyrządzone ciasto powoduje, że to danie wcale nie tuczy i je się je z wielką przyjemnością. Pora na deser - zagadane i roześmiane, postanowiłyśmy zamówić coś małego na koniec naszej uczty.   CREMA DI FRAGOLA i klasyczne TIRAMISU podane w szklaneczkach to smaczne zakończenie kolacji.  Oczywiście dań na słodko jest tutaj znacznie więcej a na mały głód są też pojedyncze włoskie specjały czyli różne ciasteczka i przekąski. Łakocie zamawiamy w oddzielnej sekcji  gdzie można również zamawiać napoje: kawy, herbaty, drinki. 
Osobiście polecam tez skosztowanie pysznego, o świetnym smaku i aromacie wina czerwonego np. domowego. Wina są specjalnie wyselekcjonowane i moim zdaniem w przystępnych cenach. Jeśli planujecie przyjść tutaj całą rodziną z dziećmi, będziecie mogli zaprowadzić swoje pociechy do kolorowego i pełnego różnych zabawek i kredek bezpiecznego kącika przygotowanego specjalnie dla dzieci.


Najedzone, ale wcale nie ociężałe poszłyśmy na seans, który okazał się wielkim rozczarowaniem, dobrze, że pobyt w VAPIANO wspominamy bardzo dobrze i jeszcze nie razu tutaj zagościmy!

vapiano.com



Vapiano Łódź

al. Politechniki 1
93-590 Łódź

+48 733 633 924